środa, 28 września 2016

Konturówki do ust na jesień - top 5

Hej dziewczyny 
Pozostając w temacie postów jesiennych, dzisiaj przygotowałam dla Was 5 moich ulubionych konturówek, które będą idealne na jesień. W tamtym roku pojawił się podobny post z ulubionymi szminkami, dlatego dla odmiany pomyślałam, że tym razem będą to konturówki. 



 1. Essence lipliner 06 Satin Mauve 



Pierwsza konturówka to konturówka z Essence lipliner 06 i jest to przepiękny kolor na jesień, Jest ona jasna ale jej zimny odcień lekko wpadający w fiolet nadaje jej  jesiennego charakteru. Jak dla mnie taka konturówka to jest strzał w dziesiątkę dla tych, którzy nie lubią ciemnych szminek albo potrzebują urozmaicenia i stawiają na coś jaśniejszego ale równie jesiennego.




2. Essence lipliner 07 Cute Pink 



Jeśli pamiętacie post z zeszłego roku, gdzie pokazywałam Wam moje jesienne szminki to może pamiętacie jak wspominałam, że jesień nie jest dla mnie czasem jedynie szminek ciemnych, brązowych, bordowych itp. Moim zdaniem warto też zwrócić uwagę na róże. Tutaj postawiłam na delikatny odcień różu, który również fajnie nadaje się na jesień, nie jest zbyt jaskrawy a fajnie ożywia jesienne makijaże.



 3. Essence lipliner 15 Honey Berry 



Jak widzicie w tym roku bardzo polubiłam się z konturówkami Essence, Są naprawdę świetne i mogę Wam je serdecznie polecić. Mają również spory wybór kolorów. Zatrzymując się przy różach, znalazłam jeszcze jedną fajną propozycję, Jest to tym razem konturówka różowa, dosyć intensywna. Jest świetnym rozwiązaniem dla tych, którzy lubią mocne róże i nie chcą się z nimi rozstawać na jesień.



4. Emily long- lasting lip pencil 205 



 Tą konturówkę kupiłam na stoisku Golden Rose. Urzekł mnie od początku jej kolor, ponieważ nie jest to typowe bordo ale bordo pomieszane z ciemnym brązem, Może zdjęcie nie oddaje tak uroku tej konturówki ale w rzeczywistości wygląda wyjątkowo. Dodatkowo jest ciemna, więc nie muszę chyba tłumaczyć dlaczego będzie idealna na jesień.


5. Smart girls get more lip pencil 06 Burgundy 



Ostatnia konturówka czyli coś w odcieniu fioletu, bo i taka musiała się pojawić. Uwielbiam fiolety a jesień to jest dla nich najlepsza pora. Na zdjęciu kolor wyszedł bardzo satynowy ale w rzeczywistości jest o wiele mniej błyszczący. Nie każdemu się spodoba taki kolor ze względu na ten błysk ale tak jak piszę, jest on o wiele mniejszy i ślicznie wygląda na ustach.



Dajcie znać czy chcecie, żebym przygotowała dla Was też post z moimi szminkami w tym roku. Nie miałam go w planach bo wiele szminek mi nie przybyło ale jeśli będziecie chciały to poszperam i pokażę Wam moje zdobycze szminkowe na jesień :) 


niedziela, 25 września 2016

Eyeliner Eveline Celebrities - fioletowy

Hej dziewczyny :)
Jesień już nadeszła, więc na blogach zaczynają się pojawiać typowo jesienne posty. Jesień jest dla mnie najgorszą porą roku a moje poczucie jest tragiczne ale trzeba jakoś ją przetrwać. Właśnie Wasze jesienne posty są dla mnie takim " umilaczem" i dlatego też sama lubię je dodawać. Przypominają mi one, że jesień nie musi być taka zła, kiedy możemy "włożyć" naszą piękną, ciemną szminkę albo zrobić makijaż w kolorach jesiennych. Dzisiaj zacznę od eyelinera w kolorze śliwki. Sezon niebieskich kresek, które uwielbiam, skończył się dlatego ich zamiennikiem będzie właśnie fioletowy eyeliner. Czuję, że tej jesieni będzie często u mnie gościł. 


Już chwilę temu na promocji w Rossmannie zakupiłam Eyeliner Eveline, który poleciła mi przyjaciółka.
Wyrzuciłam już opakowanie a kompletnie nie pamiętam ile miał ml i niestety ceny też nie pamiętam.


Pędzelek ma fajny, dosyć precyzyjny i nie ma trudności w rysowaniu nim kresek.


Kolorek bardzo mi się podoba, ponieważ jest dosyć ciemny ale nie za ciemny, więc widać cały jego urok, Pamiętajcie tylko, żeby go wstrząsnąć przed użyciem, ponieważ ja za pierwszym razem zapomniałam o tym i na oku wyszedł mi różowy.

Przy robieniu kresek nakładam dwie warstwy, ponieważ przy jednej robią się prześwity.


Niedługo postaram się pokazać go na powiece. Dajcie znać czy miałyście go albo jakie są Wasze ulubione jesienne eyelinery :) 
Miłej niedzieli  :*

środa, 21 września 2016

Odżywka do rzęs Bodetko Lash

Witajcie kochane 
Już dawno temu dostałam do przetestowania odżywkę do rzęs firmy Bodetko Lash. TUTAJ link do ich strony.  Recenzja ta powinna pojawić się już dawno temu ale muszę się przyznać, że najpierw dość długo ją testowałam bo aż 6 miesięcy z miesięczną przerwą (ale o tym Wam wszystko opowiem) a potem po prostu chciałam się przyłożyć do napisania tej recenzji i ciągle ją odkładałam na później, W końcu przyszedł czas, żeby przedstawić Wam moje cudeńko. 




Opakowanie w którym dostałam odżywkę jest przepiękne, można powiedzieć, że takie z klasą i elegancją. 
Sama odżywka też bardzo ładnie się prezentuje. Niestety zdjęcia robiłam dużo później i opakowanie jest już nieco porysowane i zniszczone ale przy codziennym używaniu myślę, że jest to dopuszczalne. 

 Odżywka jest w postaci eyelinera.  Pędzelek ma bardzo precyzyjny i z łatwością można się nim posługiwać.




 Oczywiście jest to typowa odżywka, którą stosujemy nanosząc ją na nasadę rzęs a nie jak inne odżywki, których fenomenu kompletnie nie rozumiem, na rzęsy. Także taka rada, jeśli chcecie aby odżywka na porost rzęs naprawdę taka była stosujcie odżywki, które stosuje się na nasadę rzęs.
Odżywki, które nakłada się na rzęsy, służą głównie jako baza pod tusz.

Odżywkę testowałam już dawno temu ale wszystkie spostrzeżenia miałam zapisane, dużo z jej testowania pamiętam.

Od początku.
Pamiętam, że nigdy w takie odżywki nie wierzyłam. Nie korciło mnie nawet, żeby spróbować je stosować. Zawsze wydawało mi się, że jeśli ktoś już ma krótkie rzęsy to i tak mu nic nie pomoże, może delikatnie staną się dłuższe ale bez rewelacji. Nie wiedziałam w jak wielkim błędzie byłam !
Gdyby nie firma Bodetko Lash, być może nigdy bym z tego błędu nie wyszła. Kiedy zaproponowali mi współpracę, pomyślałam sobie, "A co tam, mogę przecież spróbować".
Kiedy tylko ją dostałam od razu rozpoczęłam testowanie.
Już po dwóch tygodniach zauważyłam pierwsze efekty. Były one minimalne, nie zauważalne na pierwszy rzut oka. Ja obserwowałam codziennie moje rzęsy, jak reagują na odżywkę, czy są efekty, więc łatwo mi było zobaczyć pierwsze oznaki.
Po tych dwóch tygodniach moje rzęsy zaczęły coraz szybciej rosnąć i zagęszczać się. Pamiętam, że w którymś momencie nie mogłam wyjść z zachwytu, że tyle urosły.


Wszystko pięknie i kolorowo do momentu kiedy nabawiłam się zapalenia rogówki. Oczywiście muszę zaznaczyć, że nie była to z pewnością wina odżywki. Jednak czemu o tym wspominam. Musiałam na miesiąc odłożyć jej stosowanie, żeby nie przeniosły się na pędzelek bakterie i ogólnie stosowanie takich specyfików było wtedy zbędne.
Po ponad miesiącu oczko było wyleczone a ja w końcu mogłam wrócić do kuracji. Moje rzęsy bardzo tego potrzebowały, ponieważ po wstrzymaniu stosowania odżywki, efekt długich rzęs się nie utrzymał. .Stare rzęsy, których żywotność się skończyła, wypadły a nowe nie rosły już tak długie.
Liczyłam na to, że jeśli ponownie zacznę stosować odżywkę efekt będzie taki sam jak za pierwszym razem. Niestety moje rzęsy tak jakby przyzwyczaiły się do tej odżywki, ponieważ kompletnie nic się z nim nie działo. Nie chciały rosnąć tak jak wcześniej.


Miałam w planach przerwać kurację i dać rzęskom się odzwyczaić od odżywki i po jakimś czasie zacząć stosowanie jeszcze raz, żeby sprawdzić jak teraz sobie poradzi. Niestety zostało mi tylko puste opakowanie a szczerze boję się kupować nowe jeśli odżywka ma nie zadziałać, Dajcie mi znać, czy chciałybyście, żebym spróbowała zacząć testowanie jeszcze raz.

Na końcu jeszcze dodam, że odżywka jest bardzo wydajna więc niech nie przerazi Was cena. Ogólnie na podsumowanie mogę powiedzieć tyle, że na początku byłam nią zachwycona i poleciłabym ją spokojnie każdemu. Myślę, że to, że moje rzęsy mogły się do niej przyzwyczaić jest też rzeczą normalną, bo często dzieję się tak, że nasze ciało, czy włosy czy właśnie chociażby rzęsy przyzwyczajają się do kosmetyków.
Dziękuję firmie Bodetko Lash za możliwość przetestowania odżywki :)

No i na końcu oczywiście muszę Wam pokazać efekty przed i po :D








Pomalowane tuszem 


I jak Wam się podobają efekty ? :D Uwierzcie mi, że zdjęcia i tak tego tak nie oddają.

czwartek, 15 września 2016

Pierwsza wizyta w DM + zakupy

Cześć dziewczyny !
Chyba każda z Was zna doskonale kosmetyki Balea albo Alverde albo chociaż o nich słyszała. Doskonale znana też jest drogeria DM i muszę przyznać, że patrząc na wszystkie wpisy na blogach z zakupami, recenzjami itp. tych właśnie kosmetyków, coraz bardziej chciałam odwiedzić to miejsce i też wypróbować te produkty. Niestety jak wiadomo w Polsce ich nie ma. 
Kiedy więc w tym roku okazało się, że na wakacje jadę na Słowację, wiedziałam, że jednym z moich punktów wycieczki musi być wizyta w DM. 
No i udało mi się !!! Okazało się, że drogeria znajdowała się dosyć blisko miejsca gdzie mieszkaliśmy. 


Moja pierwsza myśl po zobaczeniu sklepu była taka, że nie wiele różni się od Rossmanna. Nie wiem czy też tak uważacie ale mi go bardzo przypomina a przynajmniej z zewnątrz.
Po wejściu oczywiście pierwsze co rzuca się w oczy to firmy, których nie ma u nas.  Dlatego zanim przeszłam do wybierania produktów Balea (bo tylko na ich zakupu się nastawiałam ) przeszłam się trochę po drogerii aby zobaczyć inne firmy, porównać ceny itp.


Jak na początku wspominałam jedną ze znanych firm, które możemy znaleźć w DM jest Alverde. Przyznam, że o kosmetykach pielęgnacyjnych tej firmy dużo słyszałam ale przy szafie z ich kolorówką również parę kosmetyków kolorowych zwróciło moją uwagę. Chyba będę musiała się coś więcej o nich dowiedzieć, bo kto wie może przy najbliższej okazji skuszę się na nie.  A jeśli wy miałyście jakieś kosmetyki kolorowe z Alverde to dajcie znać co o nich sądzicie :)


 No i oczywiście wielki wybór kosmetyków pielęgnacyjnych tej firmy, Tym razem nie wybrałam nic, ponieważ i tak miałam ograniczony budżet a chciałam kupić tylko kosmetyki Balea, żeby później zrobić Wam fajną recenzję zbiorczą.
Nie oznacza to, że nic nie wpadło mi w oko. Chyba najbardziej moją uwagę zwróciły kosmetyki do włosów. Bardzo dużo o nich słychać w internecie i nie powiem, kusiło mnie, żeby coś kupić.


 Kolejną firmą, której chciałam się przyjrzeć jest Essence. Tak wiem, że w Polsce również jest ta firma ale głównie chciałam sprawdzić, czy tutaj jest taki sam problem z limitowankami. W Polsce a przynajmniej w Rzeszowie gdzie mieszkam, brakuje mi tego, że limitowane kosmetyki tej firmy tak rzadko się pojawiają. Na zdjęciach zagranicznych blogów czy na instagramie widzę bardzo fajne nowości i zdaję sobie sprawę, że w Polsce prędko ich nie kupię o ile w ogóle kupię :/
Na Słowacji z tego co zaobserwowałam również marka ta nie jest jakoś " na czasie" z nowościami. Produkty wystawione nie pochodziły z najnowszych limitowanek. Nie spotkałam też żadnego ciekawego kosmetyku Essence, którego nie mogłabym kupić w Polsce.
Podobnie było z firmą Catrice, której zdjęcia nie zrobiłam ale przyjrzałam się i również mnie niczym nie zachwyciła.



W końcu dotarłam do kosmetyków Balea i tu zatrzymałam się na dłużej. Balea chyba najbardziej słynie ze wspaniałych zapachów żeli do kąpieli, mydeł itp. Parę sobie powąchałam i rzeczywiście niektóre są cudne.
Zauważyłam, że ceny w niemieckich DM są niższe i żele kupicie tam nieco taniej niż na Słowacji.





Tak bardzo skupiłam się na zakupach i nad zastanawianiem na co się zdecyduję, że zapomniałam porobić Wam więcej zdjęć:/ Na ostatnim widać maseczki Balea, których jestem niezmiernie ciekawa. Jako miłośniczka maseczek nie mogłam sobie ich odmówić.
Wybór maseczek był naprawdę duży. Ciężko było się zdecydować tym bardziej, że kusiło mnie nie tylko ich zastosowanie ale i zapachy.


Ostatecznie zdecydowałam co kupię. Zrezygnowałam z zakupu żeli i mydeł a postawiłam na kosmetyki do pielęgnacji twarzy i jedną rzecz niepielęgnacyjną. 


- Płyn do demakijażu z tonikiem 
- Pianka do mycia twarzy 
- Peeling to twarzy 
- Maseczki do twarzy 
- Korektor 

Jak wspominałam trochę sobie te kosmetyki przetestuje i przygotuję dla Was recenzję zbiorczą :) 

piątek, 9 września 2016

Parę słów o tonikach oraz recenzja toniku Ziaja

Hej kochane 

Dzisiaj przyjrzymy się bliżej działaniu toników. Dlaczego ich stosowanie jest takie ważne i jak je dobierać.Oprócz tego przygotowałam krótką recenzję tonika z Ziaji.  Zanim zaczęłam go używać miałam przerwę w stosowaniu toników. Nie wiem czemu ale pomijałam ten krok w pielęgnacji, Dopiero kiedy bardziej zaczęłam o nią dbać, przypomniałam sobie jak ważna jest tonizacja twarzy. Jeśli już przy tym jesteśmy może przypomnijmy sobie co takiego dają nam toniki i dlaczego powinnyśmy je stosować. 
Bardzo ważną ich zaletą jest to, że przywracają prawidłowy wskaźnik pH. Więc przydatny jest, jeśli używacie kosmetyków, których nie jesteście pewne czy mają odpowiednie pH, bądź jeśli przy używaniu któregoś z kosmetyków macie uczucie ściągnięcia lub podrażnienia. 
Kolejną zaletą jest wspomaganie nawilżenia i odżywienia skóry i tu uwaga ! Zazwyczaj tonik wspomaga nawilżanie i odżywianie a rzadko kiedy sam w sobie również nawilża. Na czym polega to wspomaganie? Tonik  "otwiera drogę" innym produktom nawilżającym. A ściślej mówiąc, małe cząsteczki tonera "są przewodnikiem" dla większych cząstek substancji nawilżających. 
Toniki sprawdzą się również przy usuwaniu pozostałości makijażu. 

A teraz przejdźmy do sedna czyli skupię się już konkretnie na toniku  Ziaji z ogórkiem. 


Opakowanie charakterystyczne dla Ziaji czyli raczej zachowany minimalizm. Plastikowa buteleczka zawiera 200 ml.  Tonik nie posiada atomizera ale nie ma problemu z nalewaniem go na płatek, wylewa się go dokładnie tyle ile chcemy.
Tonik dosyć przyjemnie i delikatnie pachnie ogórkiem.


 Działanie: tonik jest na bazie wody co oznacza, że nie powinien jakoś szczególnie wysuszać skóry ani sprawiać wrażenia ściągnięcia jej, jak w przypadku toników na bazie alkoholu. Niestety w moim przypadku po jego użyciu czułam, że jest on dla mnie jakby za silny. Być może moja skóra potrzebuje czegoś jeszcze delikatniejszego albo po prostu któryś ze składników nie jest odpowiedni dla mojej cery. Mimo to myślę, że spokojnie u większości z Was się sprawdzi, bo do oczyszczania nie mogę się przyczepić. Idealnie zmywał mi resztki makijażu , których płyn już nie dał rady usunąć.


Na końcu krótka ściągawka o tym co tonik do danej cery powinien zawierać 

Tonik do cery suchej powinien zawierać  : 
-wyciąg z lipy 
- wyciąg z rumianku 
- wyciąg z nagietka  lub
- wyciąg z lawendy 

do tego ważna jest substancja nawilżająca, może to być: 
- kwas hialuronowy 
- gliceryna
- pentanol 
- alantoina 

Tonik do cery tłustej powinien zawierać: 
- szałwie 
- pokrzywę 
- miętę 
- dziurawca 

Tonik do cery tłustej może być wykonany na bazie alkoholu ale lepiej unikać stosowania go codziennie. 

Tonik do cery mieszanej może zawierać to samo co tonik do cery tłustej. 

Dajcie znać czy post Wam się podobał i czy używałyście tego toniku. Jestem ciekawa jak u Was zadziałał :) 



niedziela, 4 września 2016

Soczysty makijaż

Cześć dziewczyny 
Przy okazji ostatniego makijażu, obiecywałam Wam, że niedługo pojawi się coś bardziej odważnego. Dlatego dzisiaj pokażę Wam efekty mojej zabawy z kolorami. Chociaż za pomarańczowym kolorem nie przepadam to muszę przyznać, że w połączeniu z tym różem wyszedł dosyć fajnie. Oczywiście nie jest to makijaż w którym wyszłabym na co dzień ale przy takich odcieniach można się świetnie bawić makijażem i ćwiczyć chociażby blendowanie. 

Niestety zdjęcia nie wyszły tak jak tego chciałam, ponieważ pokusiłam się, żeby porobić je telefonem i niestety zapomniałam wyłączyć efekt wygładzenia. Wiem, że zdjęcia wyszły nieco sztucznie ale mam nadzieję, że nie będzie Wam to aż tak przeszkadzało, bo szkoda mi nie pokazać Wam tego makijażu. 

Dajcie znać jak Wam się podoba :D