środa, 6 lipca 2016

Cienie w kremie Maybelline Color Tattoo

Hej dziewczyny :D
Kosmetyk o którym chcę dzisiaj napisać, jest Wam na pewno doskonale znany. Mimo to mam ochotę o nim opowiedzieć, ponieważ bardzo go lubię i zawsze przy okazji promocji w Rossmannie -49 %, wpada mi do koszyka nowy kolor. Dokładnie chodzi, jak widzicie po tytule, o cienie w kremie Maybelline Color Tattoo. Dawno temu był na niego szał ale z tego co zauważyłam, było sporo osób, które nie były zbyt zadowolone z efektu jaki te cienie dają.
Jeszcze słowem wstępu, dlaczego postanowiłam o nich napisać? Jest na to jeden argument a mianowicie to, że o dobrych, wartych uwagi kosmetykach warto pisać jak najwięcej.


Posiadam w swojej kolekcji póki co tylko 3 cienie ale z wszystkich trzech jetem zadowolona i wiem, że na nich się nie skończy.




  Pierwszy kolor jaki kupiłam to Everlasting Navy 25, czyli głęboki niebieski, wpadający bardziej w ciemne, granatowe tony. Kiedy mam ochotę pobawić się z makijażem, często stawiam właśnie na niebieskie i granatowe smokyeye. Dlatego ten cień sprawdza się u mnie doskonale jako baza pod cienie. Wspaniale podbija inne cienie i przy tym nie traci swojego uroku. Sprawdza się także nakładany na powiekę solo. Równomiernie i łatwo rozprowadza się na niej, nie roluje się, co w przypadku kremowych cieni  jest częstym problemem i co więcej ma na tyle fajną konsystencję, że praca z nim jest przyjemna ale uwaga, do momentu zastygnięcia. Trzeba z nim w miarę szybko pracować, ponieważ po zastygnięciu nic z nim już nie zrobicie. Dzięki temu, że zastyga, jest naprawdę trwały i nie rozmazuje się.







Kolejny kupiony kolor to Vintage Plum 97, czyli taka, jak ja to ujmuję, brudna śliwka. Taki niby fiolet, trochę wpadający w brązowe tony. W każdym razie bardzo ciekawy kolor. Jednak na pewno nie wszystkim przypadnie do gustu, ja takie kolory lubię i podoba mi się jak wygląda w makijażach. Jest to cień matowy. Sprawdza się równie dobrze jak poprzedni cień i z wyjątkiem koloru nie widzę między nimi różnic.





 Ostatni z cieni w mojej kolekcji to Immortal Charcoal 55. Tutaj z określeniem koloru mam duży problem. Raz wydaje mi się on być typowym srebrem z domieszką ciemnej zieleni a innym razem widzę w nim niebieski wpadający w kolor morski. Jest on bardzo ciekawym kolorem i dzięki temu świetnie prezentuje się na oku. Lubię go nosić solo w zewnętrznym kąciku oka, do tego na środek powieki jakiś jasny cień i mamy cały makijaż. Super też sprawuje się na imprezach, ponieważ fajnie odbija światło i do tego jest trwały.
 





Na końcu przepraszam jeszcze za moje, widoczne na zdjęciach odrosty paznokci ale musicie mi to wybaczyć :d

Dajcie oczywiście znać czy miałyście, używałyście i czy lubicie Color Tattoo. Koniecznie też napiszcie jakie kolory polecacie, żebym na kolejnej promocji wiedziała na jaki się zdecydować :)

10 komentarzy:

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz:)
Na wszystkie postaram się odpowiedzieć. Odwiedzę również komentującego:)